Wojna. Chaos. Zniszczenie. Cierpienie. Śmierć. Wszyscy się tego obawiamy, a jednocześnie wszyscy co dziennie toczymy wojnę z samym sobą i innymi ludźmi.
Spoglądając na karty historii możemy zaobserwować, iż u początków kształtowania się cywilizacji- państw, różnego rodzaju walk i wojen było znacznie więcej niż jest teraz. Ludzie codziennie walczyli ze sobą o zasoby, o granice terytorialne i przeważnie była to walka fizyczna. Wraz z upływem czasu i rozwoju ludzi, ewolucji ich świadomości i inteligencji, okresy względnego pokoju stawały się co raz dłuższe a wojny co raz rzadsze. Jak wiemy wojna zawsze pozostawia po sobie wiele ofiar, czasem wygrany był jednocześnie przegranym. Podczas wojny obie strony muszą coś poświęcić, a poświęcenie i poniesione koszty często przewyższają odniesiony sukces.
Wygrana smakuje gorzko…
Podobnie w naszym życiu, toczymy wojny i często musimy dużo poświęcić, z czegoś zrezygnować, aby wygrać, aby odnieść sukces.
Głęboko w to wierzę, że globalnie jako rasa ludzka jesteśmy na takim poziomie ewolucji naszej świadomości i dojrzałości emocjonalnej, iż dostrzegamy jak bardzo stary system i podejście do zmiany (globalnie i w nas samych) jest destruktywne a nie produktywne.
Wiem, że czujemy w sobie ogromny sprzeciw i chęć do walki, gdy widzimy kłamstwo, manipulację, krzywdę, biedę czy głód. Mamy ochotę potrząsnąć władzą by się przebudziła i zaczęła słuchać i działać na naszą korzyść a nie swoich… brzuchów.
Niestety rozpalając i pielęgnując w sobie tą nienawiść do władzy, do systemu, do innych ludzi, wysyłamy strumień nienawiści w ich stronę. I co się dzieje? To uczucie się wzmacnia i wraca…
Nie chodzi mi o to, byśmy teraz zalegli na kanapie z blantem w ustach, głosili pokuj i miłość. Chodzi o to by wybrać inną drogę, inny rodzaj walki, mniej ofensywny.
Nie chodzi mi o to, byśmy teraz zalegli na kanapie z blantem w ustach, głosili pokuj i miłość. Chodzi o to by wybrać inną drogę, inny rodzaj walki, mniej ofensywny.
Jedyne co możemy zmienić: to siebie. Swoje nastawienie. Swoje życie. I z tą zmianą iść w świat i być żywym przykładem na to jak można inaczej myśleć, żyć… jak można kochać i szanować drugiego człowieka.
Wojna nie jest niczym pożądanym a tym bardziej przyjemnym, ale w pewnym sensie jest potrzebna. Muszą umrzeć stare schematy, muszą odpaść niepotrzebne nawyki by zrobiło się miejsce na coś nowego, trwałego i znacznie mocniejszego.
Ogień jest potrzebny byśmy powstali niczym feniks z popiołu.
Byśmy odrodzili się na nowo.
Dużo energii wam życzę, byście dokonali wyboru, aby rosnąć, zamiast spalać się w walce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz