poniedziałek, 29 lipca 2019

Co karmi Twoje emocje?

Emocje są reakcją na rzeczy, sytuacje, ludzi, których doświadczamy w naszym życiu. Jeśli blokujemy przepływ własnych emocji, odcinamy się od nich, spychamy na margines, ignorujemy informację jaką nam dostarczają, ta energia zostaje w naszym ciele i krąży zablokowana. Ignorując nasze Emocje, oddajemy ster dowodzenia - nasze życie, w panowanie czynników zewnętrznych. Stajemy się reaktywni, aż z czasem nagromadzona energia naszych stłumionych emocji, za sprawą niewielkiej iskry wybucha, burząc nasz ład i porządek - nasze życie.

Dlaczego tak się dziej? Nasze emocje są w ścisłej relacji z naszymi myślami. Gdy utkniemy w jakiejś sytuacji, która wywołała w nas określoną emocję i bezustannie, na różne sposoby wracamy myślami do tej sytuacji, myśli zaczynaja podtrzymywać nasz stan emocjonalny. Dosłownie zasilamy energią naszych myśli, nasze emocje. Umysł wpada w błędne koło, napędzających się nawzajem myśli.Dzieje się to tak długo, aż zdamy sobie z tego sprawę i powiemy STOP.Koniec jazdy na autopilocie. Ty przejmujesz dowodzenie. Ty przejmujesz ster i odpowiedzialność za swoje emocje i czyny.



Jak wyjść z błędnego koła?

1.Przyjmij i zaakceptuj swoje emocje - naucz się nazywać swoje emocje, określać ich intensywność, pozwól aby przez Ciebie przepłynęły, znajdź dla siebie bezpieczną przestrzeń, zaopiekuj się sobą. Jeśli masz potrzebę płakać - płacz, jeśli chcesz krzyczeć - krzycz (ale nie na kogoś ;P chodzi o ekspresję energii na zewnątrz), jeśli potrzebujesz napisz list do osoby, która Cię zraniła lub do samego siebie (przelanie na papier swoich myśli bardzo pomaga uwolnić się od przeszłych zdarzeń i emocji)

2.Cofnij się wspomnieniami do chwili gdy powstała ta pierwotna emocja - spójrz na siebie z przeszłości, ale nie oczami osoby, którą jesteś teraz, ponieważ teraz jesteś już bogatszy o doświadczenie i z tej pozycji łatwo stać się swoim własnym krytykiem, swoim własnym katem. Na chwilę stań się powrotem osobą z przeszłości, przypomnij sobie okoliczności jakie w tedy istniały i uświadom sobie, że reakcja i decyzje jakie w tamtym momencie, z tamtą wiedzą podjąłeś, były najlepsze z możliwych. 

3.Przebacz sobie - często emocjom typu złość, smutek, strach towarzyszy jednoczesne poczucie winy, które dodatkowo potęguje nasze nieświadome przywiązanie do danej emocji i sytuacji z przeszłości, w której wciąż mentalnie tkwimy. Przebacz sobie - w tym procesie pomocne może stać się narzędzie Ho'oponopono , otocz się miłością, współczuciem i troską. Stań się swoim najlepszym przyjacielem.

4. Stwórz nowe pasmo myśli w swoim umyśle - zacznij obserwować swoje myśli, mogą Ci w tym pomóc ćwiczenia uważności, medytacja, relaks z muzyką. Jakąkolwiek formę zgodna ze sobą wybierzesz, staraj się wychwytywać te stare nie potrzebne myśli, które wracają Cię do chwil które już uzdrowiłeś i staraj się zastąpić je nowymi zgodnymi z Tobą, pełnymi miłości, radości, szczęścia i spełnienia. Te nowe myśli staną się nawozem dla emocji, których najbardziej pragniesz w swoim życiu 

Pamiętaj praktyka czyni mistrza! Podobnie jak np z jazdą na rolkach/ łyżwach, będziesz tracić równowagę, będziesz upadać, ale nagroda jest warta tego wysiłku. Z czasem będziesz śmigać z ogromną przyjemnością i nawet jeśli się czasem potkniesz, stracisz równowagę i upadniesz, to nie będzie już bolesny upadek,  szybko się pozbierasz, otrzepiesz i będziesz jechać dalej :D 

piątek, 26 lipca 2019

EGO - przyjaciel czy wróg ?

W obecnym świecie Ego zyskało niezbyt dobrą sławę. Ego-izm, Ego-centryzm, Ego-tyzm...

Ego jest często utożsamiane z naszą "ciemną" stroną, z naszymi niskimi popędami i dążeniami do zaspokajania swoich potrzeb, nawet kosztem innych. Z tego powodu wiele osób na ścieżce rozwoju osobistego czy duchowego poleca złamać Ego, wyzbyć się go, stłumić popędy Ego...


Lecz wkrada się tu pewne zakłamanie już na starcie.
Ego nie równa się naszym niskim popędom, Ego to nie egoizm.

Prawdziwa rola Ego to wspieranie nas, godzenie pierwotnych instynktów (fizycznego, ludzkiego ciała), naszego sumienia i świadomości ze środowiskiem zewnętrznym.
Ego jest częścią nas. Nas na planie fizycznym, nas inkarnującej duszy w świecie materii. Bez Ego nie przetrwalibyśmy zbyt długo.

Misją, celem i przeznaczeniem, każdej duszy inkarnującej na Ziemi jako człowiek jest DOŚWIADCZANIE. Doświadczanie zarówno dobrych jak i "złych" rzeczy. Smakowanie życia, podziwianie kolorów i dźwięków, Doświadczanie relacji, zdarzeń, miejsc wszystkiego co możliwe w tym pięknym fizycznym, materialnym świecie.

Ego w tym wszystkim pełni rolę przewodnika i strażnika. Ego uwielbia materię, stałość, wszystko co jest mu znane, stabilne, nie podważalne. Ego w materii (w świecie fizycznym) czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzi.

Ryzyko powstaje w momencie, gdy dajemy złapać się na przynętę tego pięknego świata i zaczynamy utożsamiać swoje JA, swoją najprawdziwszą istotę, swój rdzeń z Ego - z materią.
Problem nie leży w Ego, lecz w postrzeganiu i przywiązaniu do kruchego świata zewnętrznego. Przywiązaniu do określonego sposobu życia (statusu materialnego), Przywiązaniu do relacji (lęk przed samotnością), Przywiązaniu do swojego określonego wizerunku, który Ego chce zatrzymać, gdyż lubi wszystko co znane i stabilne.
Lecz nasz wizerunek, status czy relacje nie są niczym stałym. Ciągle się zmieniamy, ewoluujemy, wzrastamy i skostniałe Ego, któremu pozwalamy przejąć stery, chroniąc nas, rzuca nam kłody pod nogi, byśmy zostali w znanym, stabilnym i bezpiecznym środowisku. Lecz ta stabilność, to tylko złudzenie.

Robiąc krok w tył, wychodząc z poziomu postrzegania Ego, możemy zobaczyć prawdę o nas samych.
Nie jesteśmy tylko ciałem i Ego. W rzeczywistości jesteśmy Duszą, której MOC znacznie przewyższa materialne postrzeganie Ego.

Czas zakończyć tą nierówną i bezcelową walkę z Ego, z cząstką nas samych.
Dusza ma ogromną Moc, Ego ma narzędzia jak tą moc wcielić w świat materii.

Czas na nawiązanie współpracy naszego wyższego JA - świadomości - duszy z Ego. Czas na wspieranie się nawzajem, na jedność w nas. Bez współpracy duszy z ego, nie będziemy mogli wypełnić naszej misji tu na ziemi.

Rolą Duszy w tym duecie jest naświetlenie ego prawdy.
Prawdą jest, że istnieje tylko Światło - Miłość. A ta wiedza pozwala zrozumieć, że jako ludzie nie potrzebujemy tych wszystkich łatek, etykietek, tych wszystkich zewnętrznych elementów, aby czuć się kochanym, aby czuć PEŁNIĘ. Nie musimy zasłużyć, czy zapracować sobie na miłość.
Ponieważ miłość zawsze była, jest i będzie w nas samych.

Rolą Ego jest ochrona i nawigowanie po tym fizycznym świecie. Jeśli dzieje nam się krzywda, ktoś narusza nasz granice Ego wkracza do gry i walczy o swój teren. Celem Ego jest wspieranie w materializowaniu planu naszej duszy na tą inkarnację.

Pamiętając kim w istocie jesteśmy, możemy nawiązać współprace z Ego i dając sobie z poziomu duszy, prawdziwe poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkowej miłości, możemy zrealizować w materii wszystko to czego pragniemy. A nasze Ego, nasz przyjaciel - będzie nas alarmować, gdy zaczniemy wpływać na niebezpieczne wody w tym materialnym świecie.


sobota, 20 lipca 2019

EMPATIA / EMPATA dar czy przekleństwo??

Jako dziecko byłam bardzo wrażliwa. Wyczuwałam emocje i intencje innych ludzi, jeszcze zanim zdążyli otworzyć usta. Czasem było to fajne i pomocne, ale czasem ilość bodźców była tak duża i intensywna, że przebywanie wśród ludzi było nie do zniesienia.



EMPATIA
To naturalna zdolność, którą każdy z nas posiada. Dzięki empatii możemy zrozumieć lub wyobrazić sobie, co druga osoba czuje, przez co właśnie przechodzi. Każdy z nas ma wolną wolę i w tym aspekcie możemy wybrać, czy korzystamy z tej umiejętności lub nie.

EMPATA
Jest to osoba, która ma swoje zdolności empatyczne podkręcone do ekstremalnego maksimum.

To co często jest nam przekazywane w kontekście empatii i Empaty to osoba introwertyczna, unikająca ludzi, przewrażliwiona, osoba która jest narażona na negatywny wpływ i wykorzystywanie przez narcystycznych ludzi i tzw. wampiry emocjonalne. Czasem nawet pada określenie, iż jest to osoba, która "pochłania" emocje innych ludzi.

Prawda o byciu Empatą, jest jednak troszkę inna.

EMPATA TO OSOBA, KTÓRA WYKRYWA, ODCZYTUJE I TRANSFORMUJE ENERGIĘ

Innymi słowy Empata ma wysoką zdolność i możliwość rozpoznawania emocji (energii) innych ludzi, oraz potrafi transformować, przekształcać emocje o niskiej wibracji takie jak żal, smutek, złość w emocje o wyższej częstotliwości jak spokój, radość, miłość, harmonia.
Dzięki tej zdolności Empata ma możliwość wspomagania innych w procesie uzdrawiania -> transformowania ich emocji.
Naturalnym stanem Empaty jest ekstrawertyzm, ponieważ osoba taka niesie w sobie ogromną zdolność do kochania i pomagania innym. Niestety, często bycie osobą wrażliwą i współczującą, jest traktowane jako słabość, coś czym nie należy się chwalić, a najlepiej się tego wyzbyć. Jesteśmy uczeni, aby być twardym i kierować się rozumem. Nie znamy swoich uczuć, nie potrafimy ich nazywać, a co gorsza jako Empaci mamy problem w określeniu, czy dana emocja należy do nas czy właśnie nasz radar wychwycił energię innego człowieka.  Stety / Niestety Empata zawsze odczuwa silnie uczucia innych ludzi, często jest ich tak dużo i są tak intensywne, że jedynym sposobem jest ucieczka. Dlatego Empata zamyka się w sobie i staje się introwertykiem. Ale jest to jedynie mechanizm obronny i zawsze można wybrać inaczej.

Czy Empata jest narażony na wykorzystywanie ze strony narcystów i wampiry energetyczne?
Jeśli nie jest świadomy swojej mocy, swoich zdolności i wierzy, że jest słaby, że jest ofiarą innych "silniejszych", to tak, może zostać wykorzystany.
Lecz Empata i słabość to dwa przeciwległe bieguny.

Jeśli jesteś Empatą, który "nie świeci", który ma zamkniętą swoją moc, to w Twoim życiu będą pojawiać się osoby, które "zmuszą" Cię do tego abyś zajrzał do środka, w głąb siebie.

Jeśli jesteś Empatą, który ŚWIECI :D, który jest świadom swojej MOCy, wiesz doskonale, że zawsze masz wybór. To Ty decydujesz.

Błędne przekonanie, w które wierzy wielu ludzi to:
"Energia, która jest poza mną, jest silniejsza ode mnie."
Ja również przez wiele lat błędnie wierzyłam, że emocje innych ludzi mnie dominują, że chłonę je jak gąbka i nie mam na to wpływu. Ale to nie prawda!
To Ty zawsze i wszędzie decydujesz o tym czy i w jakim stopniu odczytujesz emocje (energię) innych ludzi. Ty masz pokrętło, którym sterujesz natężenie energii, która do Ciebie dociera.

Czas zmienić to błędne przekonanie na:
"Nie ma potężniejszej Energii, niż ta która jest we mnie."
Prawda o Tobie (oraz każdym człowieku) jest taka, że jest w Tobie czysta MIŁOŚĆ, nie ma energii silniejszej niż miłość. Jedyne czego potrzebujesz, to przypomnieć sobie o tym.

To czego możesz dokonać jako ŚWIADOMY EMPATA, gdy spotykasz osobę, która wciąż wierzy w złość, żal. cierpienie, smutek i wibruje w tych niskich częstotliwościach, możesz transformować tą energię swoim wewnętrznym płomieniem. To nie oznacza, że wyczerpujesz swoją energię... bo przypominam nie ma nic innego niż Miłość. To oznacza, że dzięki swojej świadomości, możesz oświetlić drogę innym aby dostrzegli gdzie jest prawda :)

Światło jest w Tobie :D


piątek, 19 lipca 2019

Jak wrócić do wewnętrznej równowagi?

Czy jesteś przy zdrowych zmysłach?
Czy potrafisz doświadczać życia, korzystając z darów, w które wyposażyła Cię Matka Natura?
W pogoni za doczesnym światem, zatracamy nasze wrodzone zdolności do poznawania i doświadczania życia takim jakie jest, bez oceniania i krytyki.
Nasze zmysły są w tym doświadczeniu nieocenione, pomagają nam i wspierają. Poznaj swoje zmysły a dzięki nim, swoje własne bogactwo oraz piękno tego świata.









Eksploruj. Doświadczaj. Baw się :)

Jak wrócić do wewnętrznej równowagi? Cz. 5 DOTYK

Każdy z nas pragnie obecności, bliskości i ciepła drugiego człowieka.
Ale bywa tak, że ten dotyk boli... pali aż do kości.
I wcale nie musi być tak, że zaistniały jakieś traumatyczne sytuacje w naszym życiu...
Jeśli brak nam równowagi, jeśli nie rozwijamy w sposób harmonijny wszystkich obszarów swojego życia, a przede wszystkim brak nam ufności do samych siebie i miłości płynącej ze środka nas samych, dotyk staje się nieznośny.
Ograniczamy się do przelotnego uścisku dłoni i szybko uciekamy krok w tył, do swojej strefy komfortu. Byle by nikt nas nie "dotknął" tam gdzie nas boli...
Boimy się i uciekamy, jednocześnie zerkając przez ramie w nadziei, że uzdrawiający uścisk nas utuli i poczujemy wytęsknioną błogość i spełnienie.

Dotyk to doznanie przyjemności... może być miękki lub szorstki, może być gorący lub zimny, może być suchy lub mokry, może być delikatny lub mocny.

Każdy z nas doświadcza dotyku w inny sposób.
Tam gdzie dla jednej osoby zaczyna się przyjemność, dla innej zaczyna się perwersja...
To co dla kogoś jest subtelnym muśnięciem, inna osoba może doświadczyć jako bezpardonowe naruszenie jej osobistych granic.
Poznanie siebie i świata poprzez zmysł dotyku jest czymś pięknym ale może być też niebezpieczne. Dlatego tak ważne jest aby i w tej strefie odnaleźć swoją własną, indywidualną równowagę i harmonię. Bez oceniania, bez porównywania się.
Zbadaj co jest Twoją indywidualną strefą komfortu w przestrzeni dotyku. W jakich miejscach i w jaki sposób lubisz być dotykany. A także jaki rodzaj dotyku i gdzie (zarówno jeśli chodzi o Twoje ciało a także miejsca i okoliczności zewnętrzne) jest tym którego nie chcesz doświadczać.

Jak to zrobić?


Eksploruj, doświadczaj, baw się... Dotykaj się, przytulaj, głaskaj :) Zajmij się sobą jak małym niemowlaczkiem albo małym zwierzątkiem, które potrzebuje ciepła, troski i miłości, i okaż sobie tą miłość w formie dotyku.

Poznawaj świat zewnętrzny, praktykuj swoją uważność dotykając przedmiotów codziennego użytku. Spróbuj określić ich fakturę,  twardość i temperaturę. Wspaniałym sposobem na poznawanie świata przez dotyk jest obcowanie z naturą. Dotykanie liści i kory drzew, chodzenie boso po trawie lub plaży. Przesypywanie piasku między palcami. Odczucie zimnej morskiej fali rozbijającej się o nasze nogi. Doznanie ciepła ogniska. Przyjemne muskanie naszej twarzy przez wiatr. Jednak moim faworytem są zwierzęta :) mizianie kota, albo czochranie innego zwierzaka jest nie tylko przyjemne ale również bardzo odprężające :D

Najlepszym fundamentem pod zbudowanie pełnej miłości i szacunku, Bliskości z drugim człowiekiem, jest zbudowanie tej relacji najpierw z samym sobą. Skierowanie się do wnętrza, do swojego serca, wsłuchanie się i zsynchronizowanie z jego biciem.

Czułych doznań wam życzę :)


Wyjdź ze swojej strefy komfortu !! ?

Wszyscy współcześni "GURU" od rozwoju osobistego powtarzają do znudzenia: "Wyjdź ze strefy komfortu!" Ale czy to aby napewno dobry pomysł..?

Jestem zdania, że wszystko ma w życiu sens, swój czas i swoje miejsce. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko czego doświadczamy Tu i Teraz, ma się zadziać właśnie tu i teraz.

Przesadne przyspieszanie swojego procesu rozwoju i transformacji, może prędzej doprowadzić do przepalenia się bezpieczników, zamiast osiągnięcia upragnionego celu.

Wyobraź sobie wieżowiec, który na ostatnim piętrze ma taras, z którego roztacza się piękny widok na panoramę miasta. Winda się popsuła. Idziesz na klatkę schodową. Wchodzisz na pierwszy poziom i schody się kończą. Są za to drzwi z numerem 1, przechodzisz przez nie i znajdujesz się w pomieszczeniu, w którym są kolejne drzwi odpowiednio z numerami 2, 3 i 4. Logicznym wydaje się, że powinieneś przejść przez drzwi z numerem 2, ale korci Cię aby być już dalej i szybciej, więc chwytasz z rozpędem za klamkę drzwi z numerem 4 i o mały włos a spadłbyś w przepaść. Okazuje się na progu, że za drzwiami z numerem 4 jest wielka dziura i gdzieś chen w oddali widać klatkę schodową i obok drzwi z numerem 3. Podekscytowany biegniesz do drzwi z numerem 3 iii... historia się powtarza. Już wiesz, że musisz przejść przez odpowiednie drzwi, w odpowiednim momencie, aby przejść do kolejnego etapu swej podróży.

Pewnych spraw się nie przeskoczy i nie ma w tym nic złego. Musimy doświadczyć określonych sytuacji, poznać pewnych ludzi i zdobyć potrzebne nam umiejętności, by w pełni radości i satysfakcji doświadczać kolejnych etapów tej pięknej zabawy zwanej ŻYCIE.


A co ze strefą komfortu?

Jak sama nazwa wskazuje daje Ci poczucie komfortu, innymi słowy poczucie bezpieczeństwa. I choć może czasem jest ono złudne i przypomina złotą klatkę, widocznie jest Ci na ten moment potrzebne.
Z materią bywa tak, że im bardziej napieramy, tym większy opór napotykamy. Walcząc na siłę z własną strefą komfortu, burząc kilofem swoje pieczołowicie przez lata stawiane mury obronne, dostaniemy zadyszki a i tak będziemy stać w tym samym punkcie...

Strefa komfortu jest dla nas kolejnym "drogowskazem". Dopóki nie zajrzysz do środka i nie zobaczysz jakie skarby tam trzymasz i właściwie jaki obszar zatacza Twoja strefa komfortu. Wychodzenie z niej, będzie przypominać porzucenie pijanego bezdomnego w ciemnym lesie, z paczką zapałek w kieszeni, aniżeli rozważnego wędrowca, który zna swoje zasoby, ma mapę i ma miejsce, do którego może wrócić.

Twoje zadanie to stać się tym rozważnym wędrowcem.

Bo może się okazać, że wcale nie musisz nigdzie wychodzi. Może w Twojej strefie jest pełno skarbów i ogromna przestrzeń to eksplorowania i doświadczania życia, a Ty stoisz gdzieś z boczku i próbujesz przebić głową mur, bo jakiś "Guru" powiedział, że tak trzeba.
Zacznij swoją podróż od odkrycia i pielęgnowania swojej strefy, by faktycznie stała się komfortowa, by stała się Twoją oazą spokoju i harmonii :) a gdy tak będziesz ją pielęgnować, wkrótce dostrzeżesz, że nie musisz wychodzić nigdzie PO ZA... jakąś "strefę", gdyż wszędzie czujesz się dobrze, szczęśliwie i komfortowo :)

HO'OPONOPONO


HO'OPONOPONO jest to metoda stosowana przez hawajskich Kahunów (szamanów/uzdrowicieli), którzy stosują ją w przypadku różnych konfliktów w rodzinach, w osadzie. Zasiadają wówczas w okręgu i oddają się wspólnemu duchowemu oczyszczaniu, za pośrednictwem kilku prostych fraz...




Dlaczego to działa?


Są to słowa - sformułowania, które mają bardzo wysoką wibrację i właściwie wszystkie można sprowadzić do wspólnego mianownika - MIŁOŚĆ.


PRZEPRASZAM - gdy przepraszamy siebie i innych okazujemy współczucie, zrozumienie i wsparcie. Jest to wyraz naszej emocjonalnej dojrzałości, umiejętności przyznania się do błędu, do porażki i pozwolenia sobie na nią. Gdyż błądzić jest rzeczą ludzką.


PROSZĘ PRZEBACZ MI - te słowa są z kolei wyrazem gotowości na odpuszczenie i przemianę. Już nie chcemy kurczowo trzymać się naszego cierpienia, złości i nienawiści, pozwalamy temu transformować, jesteśmy gotowi by wyruszyć w dalszą drogę i wzrastać w miłości.


DZIĘKUJĘ - proste słowo, a wielu ludzi zapomina o jego MOCY. Poczucie wdzięczności dla siebie i innych ludzi, otaczającego nas świata jest balsamem dla duszy. Jedno proste słowo... nie wymaga od nas wiele wysiłku a może wprowadzić ogromne zmiany w naszym życiu i relacjach z ludźmi.


KOCHAM CIĘ - Każdy z nas chce być kochany, chce doświadczać miłości i czasem w pogoni za tym doświadczeniem, gubimy jej prawdziwy sens i istotę. Prawda o miłości jest taka... że nie mam nic innego :D czyż to nie piękne?! trzeba sobie tylko przypomnieć o tym, że miłość jest w nas i my jesteśmy w miłości i wcale nie trzeba za nią gonić, ani jej szukać.



Jak tego używać?


Najprościej... stosować te sformułowania codziennie!
Stojąc w kolejce w sklepie, na przystanku, w korku, myjąc naczynia, biorąc prysznic, na spacerze, po przebudzeniu, przed zaśnięciem. Kiedy tylko się da. Niech te słowa wypełnią Twoje myśli, niech staną się Twoją codzienną mantrą.
Podczas wypowiadania tych słów w głowie, albo na głos, może nawet stojąc przed lustrem i patrząc sobie głęboko w oczy, zaobserwuj jak się wtedy czujesz, jakich emocji doświadczasz? Czy wszystkie słowa wypowiadasz z lekkością, radością i miłością? Czy może czujesz jakiś wewnętrzny zgrzyt, odzywa się Twój wewnętrzny krytyk, albo wręcz słowa utykają ci w gardle?
Przyjrzyj się temu, niech te odczucia prowadzą Cię do miejsc, które potrzebują zostać zauważone, uzdrowione i wypełnione MIŁOŚCIĄ.

Metoda ta służy wewnętrznemu uzdrowieniu i transformowaniu niskich wibracji (nienawiści, złości, żalu, smutku) w odczucia o wyższej częstotliwości takich jak radość, miłość, poczucie jedności i harmonii. Często stosuje je podczas medytacji, stają się wtedy moją mantrą, pozwalam im płynąć swobodnie w mojej głowie. Czasem gdy medytują w skupieni nad konkretną czakrą, pozwalam by wibracje tych magicznych słów, wspomagały harmoniczny przepływ energii w danym obszarze.

Jednak największą moc mają w zwykłym codziennym życiu, w relacjach z ludźmi. Gdy tylko dostrzegam w drugim człowieku coś co nie daje mi spokoju, wytrąca z równowagi wiem, że jest to moje własne odbicie tych miejsc, w które nie chce zajrzeć, które zakrywam i spycham na margines.

PRZEPRASZAM, PROSZĘ PRZEBACZ MI, DZIĘKUJĘ, KOCHAM CIĘ

Wypowiadając te słowa czy to w myślach, czy na głos. Czy to do siebie, czy do drugiego człowieka, podkręcamy częstotliwość :) Napięcie opada, atmosfera staje się bardziej przejrzysta, wreszcie możemy dostrzec w drugim człowieku przyjaciela, Stwórcę - MIŁOŚĆ, a skoro widzimy to w bliźnich to znaczy, że jest to w nas. I w drugą stronę, jeśli potrafimy siebie przeprosić, wybaczyć sobie, okazać wdzięczność a przede wszystkim Miłość, jesteśmy zdolni do okazywania tych uczuć innym. A ta wspaniała, wysoko wibracyjna energia namnaża się i wraca wspierając nas w dalszym wzroście.

Czy to działa?

Przyznam się, że metodę Ho'oponopono poznałam dość niedawno, ale tym większe było moje zaskoczenie, gdy zdałam sobie sprawę z tego, iż stosowałam ją od wielu lat nie zdając sobie sprawy z jej istnienia. Każdy z nas ma w sobie wiedzę, co nam służy a co nie, czego nam potrzeba i co powinniśmy wyeliminować ze swojego życia. I czy nazwiemy to egzotyczna nazwą, czy praktyką wdzięczności, czy codzienną higieną emocjonalną, nie ma większego znaczenia...
Słowa mają ogromną moc!! Dlatego tak ważne jest ćwiczenie uważności, by nasze myśli były wypełnione tylko tymi o najwyższej częstotliwości :)


PRZEPRASZAM, PROSZĘ PRZEBACZ MI, DZIĘKUJĘ, KOCHAM CIĘ


niedziela, 7 lipca 2019

Rezonans Schumana - czyli coś się z nami dzieje...

Rezonans Schumana jest to zjawisko występujących w naturalny sposób fal elektromagnetycznych, będących efektem wyładowań elektrycznych w atmosferze ziemskiej. Od niespełna 70 lat prowadzone są badania i pomiary częstotliwości tych fal, które początkowo oscylowały na poziomie zbliżonym do fal alfa naszego mózgu (7,83 Hz), ma to ogromny wpływ dla naszego zdrowia, zarówno psychicznego jaki i fizycznego. Według badań stacji kosmicznych, astronauci pozbawieni tego elementu, odczuwają przykre zmiany psychofizyczne jak np. ból, dezorientację, zaburzenia czasu. W latach 80 zaczęto odnotowywać sukcesywny wzrost częstotliwości tych fal. A zmiana ta bezwątpienia wpływa na nas.




Puls Matki Ziemi przyspiesza, nasze życie również. Technologie, dostęp do wiedzy, zasobów, wszystko jest na wyciągnięcie ręki, jednocześnie my sami oddalamy się od samych siebie oraz kontaktu z prawdziwą, żywą Naturą. Ziemia wzywa nas do powrotu, do prawdy o nas samych i naszym przeznaczeniu. Bardziej sensytywne osoby mogą odczuwać skoki rezonansu Schumana nawet nie zdając sobie sprawy z jego oddziaływania. Mogą to być różnego rodzaju bóle, ospałość, poczucie zagubienia lub oderwania od rzeczywistości, wszystko dlatego, że nasz organizm przestraja się na nową częstotliwość. I jak to zwykle bywa im większy stawiamy opór tej naturalnej zmianie, tym doznania mogą być mniej przyjemne.


Dziś nucąc coś bezsensu pod prysznicem zauważyłam, że pewne dźwięki jakby wpadały w rezonans z kabiną i się wzmacniały, aż czułam to fizycznie, jakby ta fala odbijała się i wracała w zapętleniu. I skojarzyło mi się to z oddziaływaniem rezonansu Schumanna na nas. Mogłabym to przyrównać do strojenia gitary: jeśli gitara jest dobrze nastrojona, to gdy szarpniemy przytrzymaną na 5 progu strunę „H”, pusta struna „e” powinna wpaść w rezonans i zacząć drgać samoczynnie. W odniesieniu do rezonansu Schumana: matka ziemia wysyła fale o wyższej częstotliwości by nas przebudzić, przebudzeni „wpadają w rezonans” i wzmacniają siłę tej wyższej częstotliwości, co prowadzi do przebudzenia kolejnych osób… takie trochę perpetuum mobile – samonapędzająca się machina nie do zatrzymania, której trzeba się poddać, a raczej zaufać i grać w rytm tej nowej melodii płynącej prosto z serca.

Dostrój się do tej nowej częstotliwości i żyj pełnią swojego potencjału.


środa, 3 lipca 2019

Jak wrócić do wewnętrznej równowagi? Cz. 4 SMAK

Wszystko jest kwestią smaku.. a jaki jest Twój smak?

Słodki, słony, kwaśny, gorzki...

Jedzenie jest przyjemne, można się w nim zatracić, można się od niego uzależnić. Ale czy właściwie znamy smak prawdziwego jedzenia, czy smakujemy z pełnią uważności to co wkładamy do naszych ust..?
Szybko żyjemy i jeszcze szybciej jemy. Sięgamy po dania instant w pięć minut i nasze życie składa się z takich pięciominutówek... mocniej, lepiej, szybciej...

A jakby się tak zatrzymać na całe 6 minut :D i przez ten czas skupić swą uwagę na soczystej czerwonej truskawce... obejrzyj ją dokładnie z każdej strony, przyjrzyj się wszystkim zagłębieniom i wypukłościom, dostrzeż wszystkie pestki i każdą z osobna. Czy ma zieloną szypułkę, czy już ją oderwałeś? Poczuj pod palcami jej fakturę, sprężystość. Zbliż do nosa i powąchaj jak pięknie pachnie, a po tem wgryź się i poczuj tą słodko-kwaśną soczystość w Twojej buzi... a chwila niech trwa... nieco dłużej :)

Mamy dostęp do tak wielu wspaniałych owoców i warzyw. Poczuj jak smakuje każdy z osobna. Może widziałeś na sklepowych półkach jakiś egzotyczny owoc, którego nigdy nie jadłeś? Spróbuj go :) a może już zapomniałeś jak smakują nasze rodzime dobrodziejstwa i które to właściwie są...?
Zostaw w szufladzie wszystkie swoje słodkie rarytasy w foliowych opakowaniach i stań się smakoszem choć przez jeden dzień, a gwarantuje Ci, że nie chętnie będziesz otwierać tą szufladę z powrotem.


Smakuj życie każdego dnia :)


>>>DOTYK

Czym jest dla mnie depresja?

Kiedyś była demonem zatruwającym moje życie, przychodzącym w najmniej odpowiednim momencie. Pruła mój pięknie utkany świat, aż nie zostawało nic, co można by rozpoznać.
Lecz gdy się z nią „zaprzyjaźniłam”, gdy zaczęłam ją poznawać, zrozumiałam jak wielką i ważną rolę odgrywa w moim życiu, w jego kształtowaniu się i wzroście. Nareszcie towarzystwo tej niesfornej przyjaciółki stało się trochę bardziej znośne. A „trochę” w przypadku depresji znaczy bardzo wiele.

Pierwszy raz spotkałyśmy się gdy miałam 14 lat. Nie wiedziałam kim jest, czym jest, nie rozumiałam po co jest…

Z mojego małego, na wpół dziecięcego świata, zniknął ktoś… 
Bezpowrotnie.

Początkowo była negacja… Przecież nie stało się nic wielkiego, świat kręci się dalej,
Z bezczelną ignorancją szłam przed siebie, wprost w ciemną uliczkę przepełnioną samotnością i rozpaczą…

Zaczęło się niepozornie, smutek przeplatany złością, okraszone izolacją ze szczyptą poczucia winy. Mijały lata, a mój stan się pogarszał. Nikt nie wiedział, nie rozumiał co się ze mną dzieje, łącznie ze mną.
Bezsenne noce, stany lękowe, napady paniki, apatia. Czułam, że tonę we własnym smutku.
Klasyka klasyki.. książkowy przypadek.

Z pomocą przyszła grupa wsparcia. Cotygodniowe spotkania, siedzenie w kółeczku i bezsensowne biadolenie… strata czasu… w jaki sposób cudze malkontenctwo ma mi pomóc? Mam dość swoich problemów!
O dziwo trochę pomogło. Zobaczyłam, że są inni ludzie, z tymi samymi problemami, z tymi samymi pytaniami, zagubieni, osamotnieni, poszukujący.
Więc i ja zaczęłam szukać odpowiedzi, rozwiązań, wsparcia.
Czytałam książki i artykuły w internecie.
Dużym wsparciem w tamtym okresie stał się kościół i zwrócenie ku Bogu, choć był to dla mnie (na tamten czas zdeklarowanej ateistki) dość egzotyczne (ale to historia na inny wpis).

Był czas, gdy czułam się świetnie. Na fali życia. Mogłam szczyty zdobywać i góry przenosić.
Był czas, gdy powinęła się noga i turlałam się stromym zboczem, zdzierając łokcie i kolana.

A ona czekała, z otwartymi ramionami… moja przyjaciółka Depresja.
Znów tkwiłam w jej silnym i lepkim uścisku, z trudem łapiąc powietrze, miotając się we wszystkie strony niczym piękny i delikatny motyl złapany w siatkę.
Czasem gdy udało mi się wyswobodzić i usiłowałam ponownie wzbić się w powrotny lot ku powierzchni. Jakaś siła ściągała mnie jeszcze głębiej w dół. A gdy zdawało mi się, że już jestem na dnie i już nie da się upaść niżej… ku memu zaskoczeniu okazywało się tam na dole, jest kolejne dno, i kolejne, i kolejne, i można tak zapadać się w sobie przez całą wieczność…

Jeszcze wtedy nie w pełni rozumiałam, jaką funkcję pełni moja upiorna przyjaciółka, która jest mi sprzymierzeńcem i chroni mnie przed pełnym zatraceniem.

Czym jest dla mnie depresja?
Jest znakiem STOP - to ślepa uliczka! Zawróć! 
Zdarza się, że pomimo intuicji, wewnętrznego głosu, znaków z zewnątrz, obieramy kurs na ślepą uliczkę, podążamy z uporem maniaka drogą, która kończy się urwistą skarpą i pozostaje nam jedynie zawrócić lub „skoczyć w dół”. 
Jest URLOPEM :) okresem na regenerację sił. Żyjemy w tak cudownym i prężnie rozwijającym się świecie. Co dzień dociera do nas tysiące skrajnie różnych bodźców. Chcemy więcej, chcemy być lepsi, chcemy odnieść sukces. I bywa, że w pogoni za szczęściem, sami siebie unieszczęśliwiamy. Stajemy się niewolnikami własnych marzeń i celów.
Nie pozwalamy sobie na to, by po prostu BYĆ.
Jest sygnałem ostrzegawczym w momentach gdy odcinamy się od siebie i swoich emocji, gdy siebie opuszczamy, gdy uciekamy przed prawdą o nas samych. 

Jeśli długo trwale doświadczamy stresu, smutku, strachu, osamotnienia. Jeśli nie opłakaliśmy kogoś lub czegoś. Jeśli narasta w nas frustracja, żal, zawiść. Jeśli doświadczyliśmy sytuacji, która nami wstrząsnęła i wciąż tkwimy w szoku. Depresja przychodzi nam z pomocą… Jest to czas dla nas, aby odpocząć, zregenerować siły, zmierzyć się ze swoimi lękami i pragnieniami. Doświadczyć w pełni emocji, które odrzucamy. Czas na szukanie i przyjmowanie pomocy.

Nie walcz, nie uciekaj, przyjmij i otwórz się na to doświadczenie. Zobacz czego Cię uczy, co chce Ci pokazać, na co zwrócić uwagę… 

Poproś o pomoc, udaj się do specjalisty. Po to są. Jest to po prostu kolejne doświadczenie jakich pełno w życiu.


A przede wszystkim uwierz, że nie dzieje się to na twoją zgubę i zatracenie. Uwierz, jeśli nie w siebie to w Boga/ Wszechświat, siłę wyższą, która jest w Tobie i pomoże Ci odnaleźć "drogę do domu".

poniedziałek, 1 lipca 2019

UWAGA! PRZESILENIE... EMOCJONALNE!

ErrrrrrrOR!
Są momenty (dni, tygodnie, miesiące...) kiedy emocji jest tak wiele, że aż z nas kipi.
I co robimy? Zaciągamy ręczny i cała wstecz... wciskamy restart i zaciskamy powieki w nadziej, że gdy je otworzymy będzie już po wszystkim i znów zaświeci słoneczko...

EMOCJE - tak często przez nas blokowane, ignorowane i wypierane...

Chcemy być szczęśliwi, upajać się radością i sukcesem, kochać i być kochanym.
Lecz jak to zrobić? Jak czuć, skoro nie chcemy CZUĆ?!

W świecie podziałów i dualizmów zwykliśmy nas samych dzielić na Dobro i Zło, na Czarne i Białe. Dzielimy nasze Emocje na mniej i bardziej przydatne, na dobre i
ZŁE
Nauczyliśmy się w toku naszego rozwoju, już w dzieciństwie stawiać pewne odczucia na piedestale i wypatrywać ich na każdym kroku jak wygłodniałe wilki, podczas gdy inne zostawiamy w cieniu, spychamy na margines, odrzucamy i drętwiejemy już na samą o nich wzmiankę...
Emocje to energia a energia musi płynąć, przyblokowana energia eksploduje niszcząc wszystko w swym zasięgu. Nie ma złej czy dobrej energii, jest za to różna jej częstotliwość i natężenie, a to jaki z niej zrobimy pożytek to już od nas samych zależy.

Jako świeżo upieczone ludzkie istoty tzw. dzieci, jesteśmy poddawani wszelkim możliwym próbom, na to jak będziemy gospodarować naszą własną energią. W naszym domu rodzinnym oraz grupach rówieśniczych, doświadczamy różnych sytuacji wywołujących w nas określone reakcje emocjonalne, początkowo wyrażamy je nieskrępowanie i spontanicznie, badając reakcję otoczenia. Gdy jednak otoczenie stawia nam opór w postaci niezrozumienia, wyśmiewania, wyszydzania, bagatelizowania lub wręcz upokarzania nas, energia- Emocje zostają zablokowane. I tak krok po kroku, warstwa po warstwie zakrywamy nasze emocje, blokujemy je, budujemy mury ochronne wokoło siebie.
Konsekwencją tego w dorosłym życiu, delikatna iskra powoduje spektakularny wybuch. Skumulowana energia znajduje ujście w tej naszej twardej skorupce i pcha się na powierzchnię.
Ale my nie chcemy CZUĆ... to przecież ZŁE emocje.
Nie można się złościć bo wezmą nas za choleryków i agresorów.
Nie można się smucić bo wezmą nas za histeryków z depresją.
Nie można się bać bo przecież jest to świat, w którym wszyscy musimy być drapieżnikami i rekinami biznesu...
Więc co można? Ładnie się uśmiechać, sprawiać dobre wrażenie i skrywać się za piękną, szklaną fasadą złudzeń i sztucznego dobrobytu...

Blokując "złe" emocje, blokujemy również te "dobre". Nie chcąc czuć złości, zazdrości, smutku czy lęku, nie dajemy sobie możliwości na to by w pełni cieszyć się życiem, mówimy, że kochamy ale tak naprawdę nie czujemy tej miłości. Stajemy się pustą skorupą, która faktycznie jest pełną zablokowanych emocji bombą z opóźnionym zapłonem. 

Jak żyć zatem? Jak CZUĆ?

Przede wszystkim pozwolić sobie czuć, całe spektrum emocji, wszystkie odmiany i zabarwienia. Poznaj swoje emocje, naucz się je nazywać, naucz się określać ich natężenie i umiejscowienie w ciele, czy dają jakieś doznanie bólu, dyskomfortu? Albo wrażenie lekkości i ciepła. Następnie pozwól aby Cię prowadziły. Tak, pozwól aby lęk, smutek czy złość prowadziły Cię do wszystkich tych momentów w życiu, kiedy zostały zablokowane, kiedy nie mogłeś CZUĆ, kiedy musiałeś wyrzec się cząstki siebie w imię przetrwania... Zanurz się w tych emocjach i pozwól aby przez Ciebie przepłynęły, a gdy już je poznasz i uwolnisz nadmiar tej energii, smutek czy złość będą tylko chwilowym stanem informującym Cię, o tym gdzie się aktualnie znajdujesz. Przestaną być potworem z szafy, do której nie chcesz zaglądać.

Na drodze do poznania własnych emocji, polecam mieć w telefonie zdjęcie tzw mapy emocji Plutchika, która pomoże nam w dowolnym momencie określić jaka energia w nas płynie.





Czułych doznań wam życzę :)